Za przeszło 15,3 tys. pracowników z 317 firm w całej Polsce przez kilka lat nie odprowadzano składek ubezpieczeniowych, bo pracodawcy przekazali ich etaty do firm outsourcingowych. I zostali oszukani. Zarówno oni, jak i pracownicy. Według raportu NIK na kontach pracowniczych w ZUS brakuje ponad 66 mln zł.
Ponad 15 000 pracowników oszukanych
Przeszło 300 pracodawców w całym kraju zaufało tzw. Grupie Spółek, że dzięki nim zaoszczędzą na składkach ZUS i na podatkach. Teraz sami borykają się z problemem, bo nie tylko nic nie zaoszczędzili, ale jeszcze mają wielomilionowe zaległości płatnicze. Tymczasem spółki, które obiecywały im outsourcing, ogłosiły upadłość, albo po prostu, zniknęły z mapy gospodarczej kraju. ,,Działania państwa, które są związane z nieprawidłowościami w sferze tzw. outsourcingu pracowniczego są nieskuteczne i zdecydowanie spóźnione. Mimo wcześniejszych sygnałów, organy państwa nie były przygotowane, żeby skutecznie zapobiegać albo odpowiednio wcześnie przerwać ten ciąg nieprawidłowości polegających np. na niepłaceniu składek ubezpieczeniowych, czyli w konsekwencji lekceważeniu praw pracowniczych"- napisano w raporcie Naczelnej Izby Kontroli. Wnioski są z tego dokumentu są przerażające.
ZUS dopiero po 3,5 roku trwania tego procederu zaczął sprawdzać, jakie firmy oferują usługi outsourcingu pracowniczego i którzy przedsiębiorcy z niego korzystają. Tyle samo czasu zajęło ustalenie rozmiarów tego procederu. A przecież chodziło o składki (a raczej ich brak) kilkunastu tysięcy pracowników. Kontrolerzy NIK podkreślają, że wcześniej nikt nie zwrócił uwagi na wyrejestrowywanie pracowników ZUS ogromnej ilości pracowników i ponowne ich rejestrowanie. Taką ,,cudowną" redukcję kosztów w wysokości 40- 60 proc., właśnie dzięki outsourcingowi pracowniczemu proponowały firmy z Grupy Spółek, a wśród nich K.U.K., wrocławskie firmy Royal i Centrum Niderlandzkie, które należą do Zdzisława K.
Przedstawiciele tych firm, które działały na zasadach agencji pracy, powoływali się na rzekome dopłaty unijne, oferowali pracodawcom trzyletnie zniżki w składkach ubezpieczeniowych. Kto by nie chciał z tego skorzystać? Tym bardziej, że miejsca pracy oraz wynagrodzenie pracowników miały pozostawać bez zmian. Przedsiębiorcy wyrejestrowywali więc swoich pracowników i przekazywali ich agencji, która miała płacić zarówno składki, jak i podatki. Rzecz w tym, że albo tego wcale nie robiono, albo nieregularnie i to w zaniżonym wymiarze. Do lipca 2016 r. ZUS- owi udało się znaleźć 317 firm, których właściciele zawarli umowy z Grupą Spółek. Pracuje w nich 15 314 osób, za które powinny być odprowadzane składki. Zadłużenie Grupy Spółek sięga blisko 123 mln zł, z czego 66,6 mln zł z tytułu niezapłaconych składek i 56,3 mln zł z tytułu zaległych podatków. Zadłużenie przedsiębiorców z tytułu niezapłaconych składek wynosiło 34,9 mln zł.
Niektóre ze spółek, które prowadziły rzekomy outsourcing pracowniczy, np. Centrum Niderlandzkie czy Royal nie będą pociągnięte do odpowiedzialności, bo w porę ogłosiły upadłość a prowadzący swoje interesy w Niemczech właściciel Grupy Spółek przeprowadził się do Szwajcarii, więc jest nieosiągalny. Ale to jeszcze nie koniec problemów, bo za tę pozorną oszczędność pracodawcy także będą musieli sporo zapłacić. Zarówno ZUS, jak i organy podatkowe stwierdziły, że zawarte przez nich umowy outsourcingowe od samego początku były nieważne, gdyż nie doszło do faktycznego przejęcia pracowników. A jeśli tak, to bez względu na treść umów, obowiązek odprowadzania składek i zaliczek na podatek PIT spoczywał na pierwotnych pracodawcach. Opierając się na takiej interpretacji rozpoczęto działania windykacyjne.
NIK w swoim raporcie krytycznie ocenił działania instytucjach państwowych, które zawiodły i nie zapobiegły nadużyciom. ,,Ani pracodawcy, ani ZUS, ani żadne inne organy państwa nie zareagowały wystarczająco wcześnie i skutecznie, aby zapobiec lub odpowiednio wcześnie przerwać proceder"- napisano w raporcie.
NIK zauważył, że brakuje mechanizmów, które pozwalałyby na szybką i skuteczną reakcję organów państwowych w sytuacjach, gdy dochodzi do wykorzystywania outsourcingu w celu omijania prawa. To zaś powoduje, że pracownicy stają się uprzedmiotowieni i dysponuje się nimi tak, jakby byli środkami produkcji. Jest to więc oczywiste naruszenie praw pracowników.
Problem polega na tym, że państwo, które za pomocą prawa, inspekcji i innych uregulowań chroniło pracownika, teraz się z tego wycofuje i oddając pole bezdusznemu i bezwzględnemu biznesowi- uważa Maria Świetlik, ekspertka Inicjatywy Pracowniczej. -Obwiązując od 30 lat doktryna ograniczania kosztów doprowadziła do tego, że pracujemy coraz więcej i zbyt intensywnie, ale nie dostajemy za to adekwatnego wynagrodzenia. A na dodatek w półcieniu prawa jesteśmy pozbawiani podstawowych praw i świadczeń - dodaje ekspertka.
Jej zdaniem niepewność pracy spowodowała, że coraz mniej pracowników może korzystać z należnych im praw wynikających z Kodeksy pracy, opieki związków zawodowych, których zakładanie przedsiębiorcy starają się utrudniać. Dlatego coraz częściej firmy mogą sobie pozwolić na nieetyczne manewry balansujące na granicy prawa- dodała Maria Świetlik.
ZUS dopiero po 3,5 roku trwania tego procederu zaczął sprawdzać, jakie firmy oferują usługi outsourcingu pracowniczego i którzy przedsiębiorcy z niego korzystają. Tyle samo czasu zajęło ustalenie rozmiarów tego procederu. A przecież chodziło o składki (a raczej ich brak) kilkunastu tysięcy pracowników. Kontrolerzy NIK podkreślają, że wcześniej nikt nie zwrócił uwagi na wyrejestrowywanie pracowników ZUS ogromnej ilości pracowników i ponowne ich rejestrowanie. Taką ,,cudowną" redukcję kosztów w wysokości 40- 60 proc., właśnie dzięki outsourcingowi pracowniczemu proponowały firmy z Grupy Spółek, a wśród nich K.U.K., wrocławskie firmy Royal i Centrum Niderlandzkie, które należą do Zdzisława K.
Przedstawiciele tych firm, które działały na zasadach agencji pracy, powoływali się na rzekome dopłaty unijne, oferowali pracodawcom trzyletnie zniżki w składkach ubezpieczeniowych. Kto by nie chciał z tego skorzystać? Tym bardziej, że miejsca pracy oraz wynagrodzenie pracowników miały pozostawać bez zmian. Przedsiębiorcy wyrejestrowywali więc swoich pracowników i przekazywali ich agencji, która miała płacić zarówno składki, jak i podatki. Rzecz w tym, że albo tego wcale nie robiono, albo nieregularnie i to w zaniżonym wymiarze. Do lipca 2016 r. ZUS- owi udało się znaleźć 317 firm, których właściciele zawarli umowy z Grupą Spółek. Pracuje w nich 15 314 osób, za które powinny być odprowadzane składki. Zadłużenie Grupy Spółek sięga blisko 123 mln zł, z czego 66,6 mln zł z tytułu niezapłaconych składek i 56,3 mln zł z tytułu zaległych podatków. Zadłużenie przedsiębiorców z tytułu niezapłaconych składek wynosiło 34,9 mln zł.
Niektóre ze spółek, które prowadziły rzekomy outsourcing pracowniczy, np. Centrum Niderlandzkie czy Royal nie będą pociągnięte do odpowiedzialności, bo w porę ogłosiły upadłość a prowadzący swoje interesy w Niemczech właściciel Grupy Spółek przeprowadził się do Szwajcarii, więc jest nieosiągalny. Ale to jeszcze nie koniec problemów, bo za tę pozorną oszczędność pracodawcy także będą musieli sporo zapłacić. Zarówno ZUS, jak i organy podatkowe stwierdziły, że zawarte przez nich umowy outsourcingowe od samego początku były nieważne, gdyż nie doszło do faktycznego przejęcia pracowników. A jeśli tak, to bez względu na treść umów, obowiązek odprowadzania składek i zaliczek na podatek PIT spoczywał na pierwotnych pracodawcach. Opierając się na takiej interpretacji rozpoczęto działania windykacyjne.
NIK w swoim raporcie krytycznie ocenił działania instytucjach państwowych, które zawiodły i nie zapobiegły nadużyciom. ,,Ani pracodawcy, ani ZUS, ani żadne inne organy państwa nie zareagowały wystarczająco wcześnie i skutecznie, aby zapobiec lub odpowiednio wcześnie przerwać proceder"- napisano w raporcie.
NIK zauważył, że brakuje mechanizmów, które pozwalałyby na szybką i skuteczną reakcję organów państwowych w sytuacjach, gdy dochodzi do wykorzystywania outsourcingu w celu omijania prawa. To zaś powoduje, że pracownicy stają się uprzedmiotowieni i dysponuje się nimi tak, jakby byli środkami produkcji. Jest to więc oczywiste naruszenie praw pracowników.
Problem polega na tym, że państwo, które za pomocą prawa, inspekcji i innych uregulowań chroniło pracownika, teraz się z tego wycofuje i oddając pole bezdusznemu i bezwzględnemu biznesowi- uważa Maria Świetlik, ekspertka Inicjatywy Pracowniczej. -Obwiązując od 30 lat doktryna ograniczania kosztów doprowadziła do tego, że pracujemy coraz więcej i zbyt intensywnie, ale nie dostajemy za to adekwatnego wynagrodzenia. A na dodatek w półcieniu prawa jesteśmy pozbawiani podstawowych praw i świadczeń - dodaje ekspertka.
Jej zdaniem niepewność pracy spowodowała, że coraz mniej pracowników może korzystać z należnych im praw wynikających z Kodeksy pracy, opieki związków zawodowych, których zakładanie przedsiębiorcy starają się utrudniać. Dlatego coraz częściej firmy mogą sobie pozwolić na nieetyczne manewry balansujące na granicy prawa- dodała Maria Świetlik.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj